Autor: Grażyna Plebanek
Tytuł: Nielegalne związki
Wydawnictwo: Biblioteka Akustyczna
Rok wydania: 2010
Typ: audiobook
Czas: 633
Lektor: Olga Miłaszewska
Źródło: Audeo
OPIS TREŚCI
Zdrada zawsze mnie w jakiś sposób pociągała. Spotykanie się w tajemnicy, ukrywanie przed wszystkimi i wymyślanie wiarygodnych wymówek. Dreszczyk emocji towarzyszący każdemu zbliżeniu: a co jeśli się wyda? Sama jednak nigdy na zdradę się nie odważę. Chociaż może określenie „nie odważę się” nie pasuje, prędzej „nie zdecyduję się”. Nie przeczę, że uwielbiam początki znajomości: poznawanie się, pierwsze zbliżenia. Jest to cudowne, ale tak naprawdę bezwartościowe w porównaniu do długo wypracowanego związku opartego na miłości, zaufaniu i zupełnie swobodnym zachowaniu (tak, mówię tu o Tomku). W czysto ekonomicznym podejściu (studia spaczają umysł) zdrada zwyczajnie się „nie opłaca”. Dlatego też ograniczam się do książek o tym właśnie opowiadających.
Dlaczego tak szczegółowo opisuję moje odczucia? Otóż dlatego, żebyście zrozumieli podejście jakim kierowałam się podczas słuchania „Nielegalnych związków” Grażyny Plebanek. Głównym ich wątkiem była właśnie zdrada. Jonathan i Megi. Ona – prawniczka w Komisji Europejskiej. On – pisarz bajek dla dzieci i nauczyciel w szkole pisarstwa. Mieszkają razem z dwójką swoich dzieci w Brukseli. Na jednej z imprez dla unijnych szych, Jonathan poznaje partnerkę szefa Megi, Andreę. Jest ona ucieleśnieniem bogini greckiej, za którą wzrokiem wodzi każdy obecny mężczyzna pragnąc, by zwróciła na niego uwagę. Jonathan nie wie jeszcze, że niedługo ta kobieta zawładnie jego światem i przysporzy sporo problemów.
Podczas słuchania „Nielegalnych związków” miałam wrażenie, że tak naprawdę są o niczym. Nie twierdzę, że to ogólnie źle, bo takie powieści potrafią być niezwykle wciągające (jak chociażby „Hokus Pokus” Kurta Vonneguta – mój ukochany potwierdzi). Jednak w tej nie działo się zupełnie nic. Jonathan kursował między domem a kochanką, starając pogodzić ze sobą wszystkie obowiązki i przyjemności (bo seksu z obcą kobietą obowiązkiem nazwać nie można). Tak właśnie płyną kolejne strony lub minuty. Historia urozmaicona jest dylematami moralnymi głównego bohatera. Jednak głównie takimi, za które najchętniej przywaliłabym mu patelnią. Otóż Jonathan w pewnym momencie dochodzi do tego krytycznego punktu, kiedy nie chce zdradzać kochanki z żoną… Dlatego też kiedy rozmyślał o jakiejkolwiek niesprawiedliwości lub zarzucał komuś innemu, że zachowuje się nieodpowiednio, zaciskałam pięści.
Nie tylko to mnie w książce denerwowało. Nie wiem, być może to wina audiobooka, jednak cały czas miałam problem z czasem w powieści. Są wakacje, po ulicach chodzą kobiety w kusych spódniczkach i nagle Jonathan z rodziną jedzie (leci) do Polski na Boże Narodzenie. Potem, zupełnie bez jakiegokolwiek przejścia, Megi złości się, że mąż zapomniał wypożyczyć stroju na przebieranego Sylwestra w Brukseli. A jeszcze kawałek dalej Andrea wsiada do samochodu Jonathana, gdzie odkrywa on, że kochanka nie założyła bielizny, bo mamy upalny lipiec. Być może jest to wina lektorki, która nie robiła odpowiednio długich przerw, jeśli zaczynał się nowy wątek, ale i tak uważam, że autorka powinna to pisemnie zaznaczyć. Dodatkowo odbioru nie ułatwiał fakt, że poznajemy Jonathana, kiedy ma już romans z Andreą, natomiast w późniejszych rozdziałach pojawiają się wątki z przeszłości, przez co zaczęłam się zastanawiać czy może pliki audiobooka mają pomyloną kolejność (nie mają, sprawdziłam wersję papierową w Empiku).
Rozczarowałam się także zakończeniem. Trudno wymyślić naprawę dobre, kiedy książka jest o niczym. W „Nielegalnych związkach” wyglądało ono mniej więcej tak: Jonathan zrobił coś, Megi coś innego, a Andrea jeszcze coś innego. Miałam wrażenie, że epilog zamykał się w zaledwie kilku zdaniach, jakby pani Plebanek miała już po dziurki w nosie swoich bohaterów (nie dziwię się) i chciała jak najszybciej się ich pozbyć.
Teraz, jak zwykle przy audiobookach, wspomnę parę słów lektorce. Książkę czytała Olga Miłaszewska. Głos miała bardzo przyjemny, cały czas kojarzył mi się z aktorką Laurą Prepon (Karen z serialu „How I Met Your Mother”). Słuchało się jej rewelacyjnie, jedyne co miałabym do zarzucenia to właśnie brak przerw przy nowych wątkach. Jednak akurat to niekoniecznie jest jej błędem, może również wynikać z kiepskiego zmontowania audiobooka w całość.
Podsumowując, nie polecam „Nielegalnych związków”. Jest tyle ciekawszych i lepiej napisanych książek o takiej tematyce, że na tę zwyczajnie szkoda tracić czas. Pełno jest w niej wydarzeń, które biorą się nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co. Sama historia do niczego nie dąży, po prostu płynie, ale bardzo koślawo. Z kolei jeśli nastawiacie się na pikantne sceny łóżkowe, także się rozczarujecie. Wbrew pozorom nie ma ich wielu, a duża ich część opisana jest zaledwie jednym, dwoma zdaniami. Przez to zaczęłam się zastanawiać skąd w opisie zdanie „książka bez pruderii ukazuje seksualne perypetie”...
***
Przy okazji chciałam wspomnieć, że poszliśmy z Tomkiem w piątek na „Sępa”. Z ulgą stwierdziłam, że polskie kino potrafi jednak zaprezentować coś naprawdę dobrego i to na poziomie zagranicznych filmów sensacyjnych. Mam nadzieję, że krok po kroku w końcu wyjdziemy z ery tandetnych pseudoromantycznych komedii z elitą polskich aktorów w rolach głównych. „Sęp” ma wprawdzie parę elementów, które nie do końca pasowały, jednak mimo tego film był naprawdę rewelacyjny i z czystym sercem mogę go polecić.
Zastanawiałam się nad tą książką, ale po przeczytaniu raczej nie sięgnę. Poza tym przyczajałam się na "Sępa", ale stwierdziłam, że nie pojdę, bo z polskim kinem różnie bywa. Ale może kto wie...
OdpowiedzUsuńFilm jest bardzo fajny, bo przez długi, długi czas jest bardzo nieprzewidywalny i zupełnie nie mogliśmy się z Tomkiem domyślić o co chodzi (co mi się podobało, bo nie lubię z góry wiedzieć co się stanie). W większości jest bardzo dobrze przemyślany i naprawdę warto go zobaczyć, szczególnie jeśli lubisz takie klimaty. I przynajmniej, tak jak ja, może odzyskasz trochę wiarę w polskie kino. ;)
Usuńo widzisz, więc może sięgnę po film. Może faktycznie należy do tych nielicznych polskich filmów, które są dobre;)).
UsuńNa książkę raczej się nie skuszę, a co do filmu... boję się na niego iść, boję się kolejnego rozczarowania, tym bardziej, że jest tak usilnie reklamowany przez jedną z komercyjnych stacji telewizyjnych (która z reguły reklamuje tylko tzw. shity, juz nie raz się o tym przekonałam). Może poczekam aż ten film będzie w tv, na razie wolę obejrzeć w kinie jakieś inne, niepolskie produkcje.
OdpowiedzUsuńMiałam podobne podejście, ale cieszę się, że Tomek mnie przekonał. Film jest naprawdę warty obejrzenia i nie ma nic wspólnego z produkcjami, w których występują Karolaki, Adamczyki, Szyce i inne gwiazdy polskiego aktorstwa, których obecność gwarantuje totalną klapę, na którą pójdą tłumy. Nie namawiam jednak koniecznie na pójście do kina na "Sępa", ale chociaż na to obejrzenie później w telewizji. Swoją drogą, może pokuszę się o recenzję filmu, skoro jest to taki ciekawy temat. :)
UsuńŚrednio przepadam za audiobookami. Choć myślę, że za tę książkę nie wezmę się nawet w "papierowym" formacie. ;)
OdpowiedzUsuńGdybym miała tę książkę w wersji papierowej to pewnie nie dotrwałabym do końca, bo szkoda by mi było czasu. Natomiast audiobooka można słuchać podczas gotowania, sprzątania czy podróży do pracy, więc dałam jakoś radę. ;)
UsuńSzkoda, że ,,Nielegalne związki'' tak słabo wypadły w twoich oczach. Ja dostałam tę książkę od koleżanki w prezencie, ale jeszcze nie miałam okazji czytać. Teraz po twojej recenzji, chyba szybko nie sięgnę po nią, więc będzie musiała poczekać na ,,lepsze czasy''.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuje za odwiedziny.
Skoro już ją masz to przeczytaj, szkoda, żeby się zmarnowała. :) A skoro przeczytałaś moją opinię, będziesz wiedziała na co przymrużyć oko. :)
UsuńTak też zrobię. Przeczytam tę książkę i wyciągnę własne wnioski. Może w gruncie rzeczy nie będzie, aż tak źle?
UsuńZdania są podzielone, książkę wybrałam, bo miała dość dobre recenzje na LubimyCzytać.pl. Być może jestem jednym z wyjątków, a Tobie się spodoba. :) Tak czy siak, chętnie poznam Twoje zdanie.
Usuńskoro jej nie polecasz nie będę się nad nią zastanawiać :) Na Sępa się nie skusze obecnie - nie lubię polskiego kina :(
OdpowiedzUsuńSkoro nie lubisz polskich filmów, to tym bardziej powinnaś iść, żeby przekonać się, że polskie kino też może być dobre. :) Ja szłam sceptycznie nastawiona i "Sęp" zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Chwilami zapominałam, że oglądam polski film. :)
UsuńWahałam się czy nie wybrać się na Sępa i jednak zrezygnowałam ale w takim razie może obejrzę :)
OdpowiedzUsuńPowiem tak: nie ma się co wahać. :) Tak jak już pisałam wcześniej wiele razy, warto iść chociażby po to, żeby przekonać się, że polskie kino jednak coś potrafi. :)
UsuńOpinie na temat tego tytułu są naprawdę bardzo odmienne. Czytałam już takie, których autorzy po prostu nie mogli się nachwalić, jaka ta historia dobra i takie których autorzy byli zdania, że właściwie nie ma tu jakiejkolwiek historii :-) Póki co nie mogę się przemóc, by wyrobić sobie własne zdanie...
OdpowiedzUsuńW moim przypadku może to być kwestia audiobooka. Najbardziej denerwowało mnie to, że gubiłam się w czasie. Wydaje mi się, że tradycyjnie czytając książkę może nie być takich problemów. Także audiobooka nie polecam (chociaż pani Olga ma rewelacyjny głos) natomiast co do papierowej wersji, nie jestem już taka pewna. :)
UsuńMiałam chęć przeczytać , ale skoro nie wywarła na tobie pozytywnego wrażenia to podziękuję:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest... Może i głupi przykład, ale kiedyś, jak jeszcze grałam w Simsy, zawsze tworzyłam takie związki, w których prędzej czy później dochodziło do zdrady. Ten dreszczyk emocji, gdy pozostało kilka minut do powrotu męża/żony!
OdpowiedzUsuńWracając jednak do tej pozycji. Wątpię, abym po nią sięgnęła. Szkoda mi czasu na coś, na czym się zawiodłaś, podejrzewam, że tak samo byłoby ze mną. No i nie lubię niepewnych głównych bohaterów.
Też tak robiłam, niestety w The Sims 3 o zdradzie simy dowiadują się nie tylko widząc ją na własne oczy. ;) Znaczy, staty-niestety. Bardziej prawdziwie! Ale wiesz, lepiej tak się bawić, niż próbować tego na własnej skórze. :)
UsuńWitam Pani Ewo, trafiłam na Pani blog:), przeczytałam recenzję, dziękuję, że wysłuchała Pani audiobooka i skomentowała. I dziękuję za miłe dla mnie słowa. Prawdą jest, ze aktor nie ma wpływu ma końcowy efekt "montażowy"(niestety nie słuchałam audiobooku, "wystarczyło" mi, że książkę przeczytałam:)). Starałam się znaleźć interpretację "oddającą" przeżycia mężczyzny:)..., jednocześnie go "nie udając", przecież jestem kobietą:). Mnie (przy czytaniu) "rozbawiała" postać przyjaciela głównego bohatera, jego komentarze (że tak nazwę "konsumpcyjne"...) do "zaułków" myślenia Johnatana.
OdpowiedzUsuńJak fajnie jest wiedzieć, że są ludzie, którzy lubią czytać i czytają! książki. W "słowie pisanym" jest czas na myśli, audiobooki są lustrem współczesnego pośpiechu:).
Pozdrawiam serdecznie, Olga M.
To niesamowite, że trafiła Pani na mojego bloga, czuję się zaszczycona. :) Przyznam szczerze, że papierowej wersji książki raczej bym nie dokończyła. Jednak Pani głos jest tak przyjemny, że wysłuchałam wersji audio do końca.
UsuńSprawdziłam też później w ofercie Audeo, czy mamy jeszcze jakiś tytuł z Panią w roli autora, ale niestety nie. Jeśli „Nielegalne związki” były Pani pierwszym audiobookiem to mam nadzieję, że nie ostatnim. Jako lektor jest Pani niesamowita, więc wezmę wszystko w ciemno. :)
Pani Ewo, jeszcze raz dziękuję:). Moim pierwszym audiobookiem jest "Pamiętnik niemłodej i niestatecznej....", jeden nagrałam "zbiorowy": "Niebezpieczne związki" (czytam listy Pani de Rosemonde), jeden z Kasią Chrzanowską, tu link do wszystkich: https://www.audiobook.pl/sa/pl/Olga_Mi%B3aszewska.html.
OdpowiedzUsuń"Pamiętnik..." jest hmm... śmieszny, "Złote nietoperze" - "niewysokie" literacko, ale książka "dotyka" tematu śmierci, umierania, życia... (skończyłam również Teologię, może dlatego osobiście skłaniam się ku tej treści":).
Jak Pani któryś audiobook wysłucha:), to proszę o komentarz:)))).
Pozdrawiam serdecznie!
Akurat pracuję w firmie, która jest właścicielem platformy audiobook.pl ;) Także na pewno sięgnę po jednego z tych tytułów i recenzja pojawi się na moim blogu, bo po to go założyłam. :) Jednak pewnie trochę czasu minie, ponieważ dopiero wracam do żywych po długiej batalii z zimową sesją...
UsuńJestem w trakcie czytania "Nielegalnych" i... nic a nic mnie książka nie zachwyca. Dla mnie ta powieść jest o niczym, monotonna, nuda. Nie potrafię jej opisać, jednak pozytywnych uczuć we mnie nie wywołała. No i nie toleruje zdrady. Może i jestem za młoda na tę książkę i nie wiem jeszcze nic o świecie, bo co to jest 18 lat, to mam swoje zdanie. Na zakończenie narzeka wiele osób z tego co wiem :) Pozdrawiam gorąco :)
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie takie samo odczucie: powieść o niczym. A odnośnie Twojego wieku, niekoniecznie jesteś za młoda. Według mnie to są tematy, które trzeba sobie co jakiś czas przypominać, bo podejście zmienia się z biegiem czasu. Inaczej spojrzysz będąc nastolatką, inaczej mając za sobą choć jeden dojrzały emocjonalnie związek, a inaczej po ślubie.
Usuń