poniedziałek, 1 września 2014

Colleen Hoover „Hopeless”


Autor: Colleen Hoover
Tytuł: Hopeless
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2012
Typ: książka
Strony: 424
OPIS TREŚCI






Już dawno zdążyłam się przyzwyczaić, że jeśli film jest bardzo popularny i wszyscy go wielbią, to najczęściej jest mocno przeciętny (np. „Avengers”). Natomiast o tych naprawdę dobrych niewiele słychać, ale jeśli słychać to pozytywnie (np. „Źródło”). Teraz muszę poszerzyć tę regułę o książki. Takie właśnie miałam odczucie po przeczytaniu powieści Colleen Hoover „Hopeless”. Nie twierdzę, że książka jest zupełnie bezwartościowa, nudna, mdła czy cokolwiek innego, ale uważam (ja – moje zdanie), że jej ogólne uwielbienie jest nieco przesadzone.

Jasne jest, i nie trzeba tego tłumaczyć, że trudne tematy cieszą się zainteresowaniem ze strony czytelników, co zresztą potwierdza popularność książek Jodi Picoult. „Hopleless” także porusza temat dość niewygodny, który na dodatek poznajemy z punktu widzenia ofiary. Nie będę dokładnie wyjaśniać o co chodzi – kto czytał ten wie, a reszta sama powinna się przekonać. Jednak, niestety, książka była dla mnie zbyt przewidywalna. W momencie pojawienia się pierwszego wspomnienia kilkuletniej Sky, prawie cała „zagadka” jest rozwiązana. Później pojawiają się jedynie szczegóły, które uzupełniają cały obraz. Poza tym sama końcówka jest już trochę „naginana”.

Ogólnie rzecz ujmując, pierwsza część książki to zaledwie głupiutki romans dla nastolatek, które wierzą w istnienie wyidealizowanych młodych chłopców, nie myślących w wieku dojrzewania o seksie (albo to po prostu ja trafiałam na takie felerne okazy). Później, w drugiej części, sprawy przybierają poważny obrót i romantyczna fabuła schodzi na dalszy plan. Tutaj muszę stwierdzić, że albo nie rozumiem postępowania nastolatek (a byłam nią wcale nie tak dawno temu) albo autorka kiepsko się do pisania przygotowała. Dotyczy to kilku aspektów, ale przede wszystkim jednego – ofiara będzie próbowała za wszelką cenę unikać oprawcy, zamiast próbować się z nim skonfrontować. A przynajmniej tak wynika z mojego doświadczenia, z prawdziwych historii, o których czytałam i z prawdziwych historii, które mi opowiedziano.

Niemniej jednak powieść dotyka problemów, o których warto czytać. Warto o tym wiedzieć, warto postawić się w roli ofiary i spróbować poczuć te wszystkie emocje. Książki o takiej tematyce powinny znaleźć się w kanonie lektur, żeby już w szkole uświadamiać młodzież i tym samym przeciwdziałać zamiast leczyć. Niekoniecznie mam na myśli tę konkretną powieść, bo uważam ją za nieco zbyt przekoloryzowaną, ale pokrewnych można znaleźć wiele – w tym historie prawdziwe.

I jedno zdanie na koniec. Przeczytaj „Hopeless” (ale nie nastawiaj się na powieść stulecia) i dobrze zapamiętaj wszystkie emocje, bo mam szczerą nadzieję, że w żadnym stopniu ich nie znasz i poznasz jedynie przez lekturę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz