sobota, 3 sierpnia 2013

Jonathan Carroll „Kobieta, która wyszła za chmurę”


Autor: Jonathan Carroll
Tytuł: Kobieta, która wyszła za chmurę
Wydawnictwo: Rebis
Rok wydania: 2012
Typ: zbiór opowiadań
Strony: 184
Źródło: prezent

OPIS TREŚCI




Z całą pewnością mogę stwierdzić, że czytać dla przyjemności zaczęłam od pierwszej części Harry’ego Pottera. Nie tak sama z siebie, ale przez wrażenie, jakie wywarł na mnie film. Jednak również z całą pewnością mogę stwierdzić, że czytać nie przestałam dzięki Jonathanowi Carrollowi. Kiedy Kaśka, siostra mojej mamy, zobaczyła, że w końcu zainteresowałam się książkami, postanowiła to zainteresowanie podtrzymać. Nie wymagało to od niej specjalnego poświęcenia, ponieważ pracuje jako tłumacz w wydawnictwie i zgodnie z zawartą umową, może brać z magazynu każdą powieść jaką chce. No i szczęście chciało, że znalazła się tam również twórczość Jonathana Carrolla, którą pokochałam zaczynając od „Krainy Chichów” i „Dziecka na niebie”.

Niestety z wiekiem albo mój zachwyt zniknął albo zmienił się styl autora. Zaczęłam dostrzegać w nim podobieństwo do pompatycznych tekstów Paulo Coelho. Przy czym różnica między nimi jest taka, że Carroll najprawdopodobniej korzysta z usług dobrego dilera, bo nie mam pojęcia jak można wpadać na takie pomysły na trzeźwo. Przykład? W jednym z opowiadań zbioru „Kobieta, która wyszła za chmurę” główny bohater zjada kawałek tynku. W innym kobieta poznaje rodziców swojego męża, przy czym zmarli oni pięć lat wcześniej. Warto zaznaczyć, że teść wita ją w stroju klauna. Argumenty mogłabym mnożyć, ale ograniczę się do tych, które nie zdradzają całego opowiadania, żeby nie psuć lektury.

Nie czytałam wcześniej żadnego zbioru opowiadań Carrolla, tylko powieści, więc nie wiem jak wyglądają pozostałe. Ten można określić jako zupełny „miszmasz”. Są tam zarówno historie realistyczne, jak i zupełnie fantastyczne. Część była kompletnym opowiadaniem, a część wydawała się wstępnym szkicem powieści bez zakończenia. Można je było także podzielić na dobre, kiepskie i z kosmosu, czyli zupełnie dla mnie niezrozumiałe. Mam również wrażenie, że te niezrozumiałe były napisane tak po prostu, bez żadnej głębszej koncepcji i właściwie nie miały żadnego sensu. Jednak istnieje również możliwość, że z wiekiem zatraciłam trochę moją wyobraźnię i zwyczajnie nie wyłapałam tego, co trzeba było wyłapać.

Najbardziej podobało mi się opowiadanie o tatuażu. Wydało mi się przemyślane i dość zabawne. Poza tym niewiele więcej mogę o tym zbiorze powiedzieć. Ot takie czytadło na chwilę, kiedy nie ma akurat nic innego pod ręką, a chce się wsiąknąć w świat absurdu. I szczerze mówiąc nie potrafię go polecić albo nie polecić. Nie znalazłam w nim nic nadzwyczajnego, ale czytało się przyjemnie.

6 komentarzy:

  1. Niestety, nie lubię tego typu zbiorów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jak myślałam - całkiem przeciętna książeczka, dlatego raczej się nie skuszę :)
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Carolla pokochałam za jego powieść "Kraina Chichów" którą gorąco Ci polecam. tej książki akurat nie znam, ale w najbliższym czasie postaram się te braki nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Corolla lubię, ale zdecydowanie wolę jego powieści niż opowiadania - "Kraina chichów" jak dotąd najbardziej mi zapadła w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi także najbardziej się podobała "Kraina Chichów" i czytałam ją kilkakrotnie. Mam na półce jeszcze mnóstwo książek Carrolla, ale co się za jakąś zabieram, mam wrażenie, że sukcesu tej jednej nie jest w stanie powtórzyć.

      Usuń
  5. Ja mam w planach wiele książek tego pisarza. Mam nadzieję, że trafią mi się lepsze.

    OdpowiedzUsuń